poniedziałek, 19 lipca 2010

Ekstrahowane! Mandarynkowe ciasto Nigelli



Czas wstawić jakieś przepisy, kurczę!

Na poprzednim blogu miałam całych czterech czytelników, więc... Oni się nieco ponudzą. Postanowiłam, że na początku trzeba przenieść, wyekstrahować z poprzedniego bloga całe pięć przepisów, później przyjdzie czas na coś bardziej aktualnego...

Zacznijmy od mandarynkowego ciasta Nigelli Lawson!

Mega dobre, jedno z moich ulubionych - nic dziwnego, toż to Nigella! Przepis jej skromnego, biuściastego autorstwa, pochodzi chyba z cyklu 'Nigella Gryzie', ale głowy nie dam. Zmodyfikowałam ilość składników z racji, że u nas jeżeli już kupujemy mielone migdały, dostajemy je w paczkach po nie 250, a 200 g. Plus jest to ciasto bardzo łatwe i szybkie w wykonaniu, nie licząc czasu potrzebnego na ugotowanie owoców. Nadal je kocham. Jest rozkosznie wilgotne od środka, a skarmelizowana skorupka na wierzchu dopełnia rozkoszy dla kubków smakowych.



Składniki:
4 mandarynki
5 jajek
200 g mielonych migdałów
175 g cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
(opcjonalnie:
aromat migdałowy
płatki migdałowe
cukier puder)


Mandarynki umyj i wrzuć go garnuszka z zimną wodą. Postaw go na palniku, zagotuj, a następnie ścisz ogień i gotuj pod pokrywką przez 2 godziny. Idź się zająć sobą.
Nastaw piekarnik na ~180ºC
Po tym czasie przelej owoce zimną wodą, zostaw, by chwilkę ostygły i przekrój na pół. Poszukaj zagubionych pestek i gdyby takowe się ukazały - wyjmij je! Zmiksuj dokładnie mandarynki (tak, tak, całe, razem ze skórką).
W misce ubij trzepaczką jajka, dodaj cukier, migdały i proszek do pieczenia. Dodaj też kilka kropli aromatu migdałowego, będzie pięknie pachniało. Wreszcie, dodaj masę owocową i wymieszaj.
Blachę (może być tortowa, może być również podłużna) wyłóż pergaminem (możesz pokryć tylko dno, a boki wysmarować masłem, ale ja obkładam całość papierem do pieczenia - przy okazji chronię, żeby ciasto mi nie wypłynęło). Wylej do niego ciasto, posyp od góry płatkami migdałowymi. Wstaw do piekarnika na blisko 50 min - 1 h. Jeśli nie chcesz, żeby wierzch ciasta się przypalił - po 30 min. przykryj go papierem do pieczenia (ja zostawiam bez. Lubię ten posmak).
Sprawdź wykałaczką, czy ciasto jest gotowe do wyjęcia - może być mokra, ale ciasto nie może się kleić!
Gdy już wyjmiesz, daj mu trochę czasu na przestygnięcie, po czym wyjmij z formy. Posyp cukrem pudrem (niektórzy polewają je lukrem albo polewą czekoladową), dołóż na wierzch odrobinę płatków migdałowych.

Smacznego! :3

Hell yeah! Początek!

Witam gorąco wszystkich i każdego z osobna, kto tylko się natknął na tego bloga!

Nie jest to mój pierwszy blog, a trzeci, choć jak się uprzeć i liczyć moje szczenięce przygody z Tenbitem (kto pamięta...?), czwarty. Mam tendencję do porzucania blogów, acha!

Miejmy nadzieję jednak, że ten wytrzyma nieco dłużej.
OGŁOSZENIE PARAFIALNE!
Jeżeli wytrzyma rok, na rocznicę zapraszam na ucztę i szampana! (oh, la, la~, będę pełnoletnia!)

Na poprzednim blogu zachciało mi się dodawać kilka postów o wdzięcznej nazwie "Pimp my Food". Zamieszczałam tam moje kulinarne wytwory, aż w pewnym momencie... Zachciało mi się zamieścić tego wiecej, idąc za przykładem Liski, Trufli, Komarki czy innych, doświadczonych blogerek.
Ale na to było za późno na tamtym blogu. Stał się zbyt prywatny.

Czas więc stworzyć nowego, czysto kulinarnego!

Przede wszystkim z miejsca dziękuję Kotowi, NaNiKo, Izie i Bajdowi za pomoc w doborze nazwy.
Wspomnę też, że zdjecie w logo NIE JEST MOJEGO AUTORSTWA. Nazywa się "cinnamon flavour feelings". Wykonał je Cornel Mosneag, jego prace można obejrzeć na DeviantArcie:
http://cornelmosneag.deviantart.com/
Ja nad nim tylko pokombinowałam i użyłam.
Thank you once again, if you are actually reading it!

Teraz przejdę do sedna: lubię gotować, mimo że nie mam ni wiedzy, ni doświadczenia. Daje to niesamowite poczucie spełnienia, choć nie wiem czy cytat mojego dobrego znajomego oddaje to uczucie...
"Rly, nawet seks z byłymi kobietami nie dawał mi takiego poczucia spełnienia."
Pewnie kiedyś opiszę od kiedy i czemu gotuję.
Jak na razie pozostańmy przy tym, że lubię robić to dla ludzi. Nie ma zabawy, ni przyjemności, gdy nie ma dla kogo gotować. Jestem PEWNA, że mogłoby u mnie dojść do sytuacji rodem z "Życia od kuchni", do swojego psychoterapeuty nosiłabym własne wyroby! :3
Czasem używam przepisów znalezionych w internecie, książkach kucharskich, kiedy indziej biorę głęboki wdech i improwizuję...
Ze skutkami różnymi.

Będę zawsze zamieszczać zdjęcia, choć różnej jakości. Otóż NIE UMIEM ROBIĆ DOBRYCH ZDJĘĆ. Chcem, ale nie mogem. A przede wszystkim, nie umiem dogadać sięz własnym sprzętem i mam do końca pleców oświetlenie.
Ale to nic! <3
Zawsze można coś pokombinować!

A blog jest po to, by się dowartościować, pochwalić...
I mieć jakieś systematyczne hobby, bo z tym u mnie kiepsko xD

Rozpisałam się...
No nic.
Jak na razie... Pozdrawiam i ściskam mocno każdego, kogo zmusiłam do wejścia :3

Przepisy wkrótce!