poniedziałek, 20 września 2010

Kiepski czas na Innowacje. Świąteczna Skierlotka!

Ci, którzy fascynują się kuchnią nowoczesną wcale nie mają lekko. Nie lepiej jest z fanami kuchni artystycznej. Czemu to tak?

W tym miejscu buchnie nam temat muzyczny ze Skrzypka na dachu.
TRADYCJA!

Otóż za dużo w polakach tradycji abyśmy mogli się spokojnie w tej okolicy odnaleźć. Nowe zawsze robi wrażenie. Nowe zawsze zaskoczy i zbierze komplementy. Ale gdy dochodzi nei tylko do spoglądania nań, a próbowania, nie ma już tylu chętnych. Ludzie się boją, a optymalnym obiadem dla nich jest schabowy, ziemniaki i prosta surówka.
Ja takich obiadów nie znoszę...
Nie lubię tradycji.

Gdy jestem w restauracji, zawsze wybiorę coś ,czego jeszcze nie znam, a chcę poznać. Taka przekorność. Tak samo, gdy gotuję. Ale łatwiej jest gotować dla siebie lub dla kogoś z tego wąskiego koła zainteresowań (pozdrowienia dla Kota!). Gdy dochodzi jednak do gotowania dla znajomych czy rodziny... Lekka innowacja i od razu kręcą nosami. Niewyobrażalne, kłótnia z własnym bratem, że chciałam zrobić kotleciki z cukinią i rybą... Albo przez to, że wolałam kuskus od frytek.

Tak samo, jeżeli mówimy o restauracjach. Mamy tyle cudownych filmów opowiadających o wspaniałych restauracjach, gdzie stawiają na wyjątkowość potrawy, wylewają siódme poty, by to ozdobić, aby cieszyło oko... Życie od Kuchni, Last Holiday, RATatoullie chociażby! Bajka, a w niej bajkowy świat, o który trudno nam w Polsce. Przeciętna restauracja nadal stawia na ilość, nie jakość jedzenia.
Pewnie, są takie restauracje, gdzie zapewne znajdę takie 'dziwactwa' (chociażby kuchnia molekularna...), ale jakoś w niej jeszcze nigdy nie byłam, oraz, gdybym zdecydowała się na pracę w dziele gastronomii, nie sądzę, żebym kiedykolwiek w takiej w naszym kraju wylądowała.

***

Temat ten pięknie nawiązuje do konkursu na skierniewicką szarlotkę - Skierlotkę zorganizowanego w ramach 33. Święta Kwiatów, Owoców i Warzyw, w którym po raz trzeci brałam udział.



Dwa lata temu, zajęłam miejsce na podium. Wtedy byłam zbyt przerażona, żeby eksperymentować i używałam maminego przepisu. Potem zaczęły się eksperymenty, innowacje i... Kończy się wszystko na wyróżnieniach.
Poszukujemy tradycji!

A prawda jest taka, że nie przepadam za szarlotkami, wolę inne ciasta. I zdecydowanie nie lubię smaku pieczonej antonówki, temu też używałam jabłek z odmiany Paulared i jestem z nich bardzo zadowolona.

Pierwsza myśl - jak rozruszać nudne i sztywne jabłka? Orzechy! najlepiej laskowe, ale jestem na nie uczulona, a sama spróbować muszę... Więc italiano! Kruche ciasto na spód znalazłam u Doroty z Moich Wypieków, kruszonkę podpatrzyłam od Komarki z Every Cake You Bake.

I zaczynamy piec!



Szarlotka z orzechami włoskimi. Skierlotka!

Składniki:

Kruche ciasto (od Doroty z Moich Wypieków)
25 dag mąki pszennej
20 dag masła lub margaryny
60 g cukru pudru
2 żółtka
20 dag zmielonych orzechów włoskich

Kruszonka (od Komarki z Every Cake you Bake, proporcje podwojone)
4 łyżki masła
szklanka cukru brązowego (użyłam trzcinowego, dark muscovado)
szklanka posiekanych orzechów
1/2 szklanki mąki
1 łyżeczka cynamonu

Masa jabłkowa:
2,5 kg jabłek
3-4 łyżki cukru
skórka z jednej cytryny
sok z połowy cytryny
starta gałka muszkatołowa
cynamon

Beza:
4 schłodzone białka
1,5 szklanki cukru




Wszystkie składniki na ciasto zagnieść, schłodzić w lodówce przynajmniej przez 1 godzinę.

Jabłka obrać (mam cudną obieraczkę ręczną, z którą idzie to w trymiga! I przy okazji oglądałam film...), zetrzeć na tarce o grubych oczkach i wrzucić na suchą, (dużą!) patelnię. Przesmaż je, mieszając co jakiś czas drewnianą łyżką. Uważaj, pod żadnym pozorem nie mogą przywierać ani się przypalić! Nie przykrywaj niczym i nie wydziwiaj, woda musi odparować.
Gdy już zmniejszą swoją objętość i nabiorą ładnego, rudawego koloru, dodaj cukier, skórkę i przyprawy.

Rozłóż schłodzone ciasto na blaszce wyłożonej pergaminem. Ponakłuwaj je widelcem i wsadź do piekarnika nastawionego na 200ºC, na 15 minut.

Zrób kruszonkę - wymieszaj składniki suche, po czym rozetrzyj je z masłem, formując grudki. Przygotuj też masę na bezę. Ubij białka na sztywną pianę, dodaj powolutku cukier, ciągle ubijając.

Wyjmij gotowe ciasto z piekarnika, nałóż na nie ciepłą masę jabłkową. Na wierzch, na środku, wyłóż bezę w fantazyjnych falkach. Odkryte jabłka zasyp kruszonką, sypnij też troszkę na bezę.

Temperaturę piekarnika obniż do 145ºC i włóż ciasto na 30 minut.
Posprzątaj bałagan!

Ozdobiłam je różą i owocami jabłoni dekoracyjnej...

Zrobiłam też DRUGĄ wersję ciacha:



Składniki te same, tylko jabłek nie miałam, więc wsadziłam ostatnie zapewne truskawki w tym sezonie. I zgadnijcie co?
Było lepsze... No cóż!

Pozdrawiam też serdecznie autorkę bloga Red And Pale, której szarlotka również została wyróżniona i mile spędziłyśmy czas na pogaduszkach na scenie.
Obydwie będziemy miały swoją odsłonę w artykule w gazecie Głos Skierniewic.
Mała reklama na Cynamonowej Filozofii! <3

Smacznego Wam życzę!
Wracam dooo... Matmy!

1 komentarz:

  1. Świetne podsumowanie konkursu. Trafiłaś w samo sedno. A ja i tak się nie poddam i za rok znów coś wykombinuję :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Opinie? Pomysły? Krytyka? Pisz! Chcę Cię usłyszeć...